21-11-2006 02:50
Co tam panie za zasłonką MG piszczy...
W działach: rpg | Odsłony: 12
Zauważyliście pewną ciekawą prawidłowość następującą podczas wprowadzania nowego systemu / światu na rynek gier fabularnych – najpierw pojawia się podstawka, później przygoda / zasłonka MG albo karty postaci (te ostatnie już nie tak często jak za starych dobrych czasów), a dopiero później zaczynają powolutku ukazywać się dodatki rozszerzające świat / zasady czy cokolwiek tam sobie twórcy zamierzyli.
O przygodach i kartach postaci nie zamierzam teraz nudzić - ale jak widać z mojego doświadczenia wydawcy gier RPG przez ponad 25 lat nie dali rady pójść po rozum do głowy i nie prześledzili / przeanalizowali kosztów jakie ponoszą przy druku tej dwójki akcesoriów. To czysta strata pieniędzy.
Podobnie ma się z mityczna zasłonka MG - z jednej strony przyozdobiona (lepszej lub gorszej jakości) ilustracja a od wewnątrz pokrytej tabelami, skrótami zasad oraz tym co MG musi mieć zawsze pod ręką prowadząc sesję. O przydatności tego co zostało na nich wydrukowane można by się spierać (każdy ma swoje preferencje) i nie przeczę – skróty zasad pod ręką (albo przed oczami) niektórym są potrzebne (szczególnie gdy nie mają mechaniki w małym paluszku), ale listy broni, ceny ekwipunku, lub też losowe generatory pogody tudzież bestyj spotykanych na zakurzonym trakcie nie są nam niezbędne.
Wydaje mi się że po prostu zasłonki trafiły do „kanonu” akcesoriów, bez których system nie może zaistnieć na rynku (oczywiście teoretycznie) szczególnie jeżeli wydawca rozglądnie sie po grach konkurencji – każdy ma zasłonkę – więc chcąc nie chcąc ja też ją będę mieć.
I na koniec sprawa najciekawsza. Zasłonki wykorzystywane są jako barierą oddzielającą MG od graczy. Stają się, strażnicą sekretnych notatek mistrza i najważniejsze – kurtyną za którą MG dokonuje turlania kościami kryjąc wyniki przed wszędobylskimi spojrzeniami graczy – bo to co wypadło na tych kościach pozostanie na zawsze jego słodką tajemnicą, a to co powie graczom – to już zależeć będzie wyłącznie od niego. Nie śmiem twierdzić, że każdy okłamuje swoich graczy, ale warto się zastanowić, czy wasze sumienie jest czyste i nigdy nie „oszukiwaliście na kościach” podczas rozgrywki.
Po tym przydługim wstępie przejdźmy do konkretów. Dlaczego MG rzuca w sekrecie?
Najprostszą odpowiedzią jest – aby zachować kontrolę nad przebiegiem rozgrywki. Dzięki takiemu małemu ustrojstwu jak GM screen jest on w stanie dowolnie interpretować to co wypadło na jago kościach. Po co w takim razie w ogóle rzucać? Tylko po to aby budować iluzję „żyjącego” świata, który rządzi sie swoimi zasadami?Aby stworzyć iluzje zagrożenia, a następnie nie przejmować się konsekwencjami czynów w świecie gry, ponieważ zawsze można okłamać graczy co do wyniku, a gra potoczy się dalej. Aby powiedzieć im że mimo śmiertelnych obrażeń, które właśnie właśnie zadał im czarny rycerz (i które oczywiście wypadły na kostkach za zasłonką), przeżyli – ignorując wynik na kościach? To pierwszy krok, niezwykle łatwy do usprawiedliwienia - przecież nie zabije postaci gracza z powodu takiego głupstwa! Jasne, fajna wymówka (przecież to nie ty zabijasz, tylko zabija NPC, mechanika, lub cokolwiek by to nie było – to czysta konsekwencja podjętej w czasie gry decyzji), tylko później jeżeli tego gracza będziesz chcieć ukatrupić a kości powiedzą co innego, to śmiem wątpić czy będziesz się tak bardzo przejmować drogi mistrzu tym co na nich wypadło...
W końcu takie postępowanie doprowadzi do tego, że MG będzie uważał siebie za ostateczną wyrocznię – i „dla dobra” graczy / drużyny / scenariusza / fabuły (niepotrzebne skreślić) zacznie samemu interpretować rzuty według własnego widzimisię. W takim momencie mechanika, staje się niepotrzebnym ciężarem (ale przecież trzeba jej używać – gracze muszą mieć jakiś punkt zaczepienia w grze), kości – niuansem (szczególnie jeżeli toczą sie za zasłonką) a gracze i tak przeżyją albo i nie zależnie od woli MG, a nie tych głupich kości, które niby mają być takie sprawiedliwe a wszystko co robią – to utrudniają żywot Mistrzowi Gry.
Więc jak będzie to będzie drodzy Mistrzowie – rzucamy przed czy za zasłonką?
PS. Zapomniałem wspomnieć o jeszcze jednym minusie zasłonek MG - obrazku na nich przedstawianych - który po n-tej sesji po prostu irytuje. Po dziś dzień nie mogę wybazać z pamięci szarżującego okra na dziku - napatrzyłem się na niego przez niezliczone godziny spędzone nad Warhemmerem, ąz mnie ciarki po plechach przechodzą na wspomnienie tej ilustracji...
Ps2. Wpis ilustruje "fotka" "B.A." Felton'a zaiinteresowani wiedzą o co chodzi, mniej zorientowani mogą użyć wikipedii.
O przygodach i kartach postaci nie zamierzam teraz nudzić - ale jak widać z mojego doświadczenia wydawcy gier RPG przez ponad 25 lat nie dali rady pójść po rozum do głowy i nie prześledzili / przeanalizowali kosztów jakie ponoszą przy druku tej dwójki akcesoriów. To czysta strata pieniędzy.
Podobnie ma się z mityczna zasłonka MG - z jednej strony przyozdobiona (lepszej lub gorszej jakości) ilustracja a od wewnątrz pokrytej tabelami, skrótami zasad oraz tym co MG musi mieć zawsze pod ręką prowadząc sesję. O przydatności tego co zostało na nich wydrukowane można by się spierać (każdy ma swoje preferencje) i nie przeczę – skróty zasad pod ręką (albo przed oczami) niektórym są potrzebne (szczególnie gdy nie mają mechaniki w małym paluszku), ale listy broni, ceny ekwipunku, lub też losowe generatory pogody tudzież bestyj spotykanych na zakurzonym trakcie nie są nam niezbędne.
Wydaje mi się że po prostu zasłonki trafiły do „kanonu” akcesoriów, bez których system nie może zaistnieć na rynku (oczywiście teoretycznie) szczególnie jeżeli wydawca rozglądnie sie po grach konkurencji – każdy ma zasłonkę – więc chcąc nie chcąc ja też ją będę mieć.
I na koniec sprawa najciekawsza. Zasłonki wykorzystywane są jako barierą oddzielającą MG od graczy. Stają się, strażnicą sekretnych notatek mistrza i najważniejsze – kurtyną za którą MG dokonuje turlania kościami kryjąc wyniki przed wszędobylskimi spojrzeniami graczy – bo to co wypadło na tych kościach pozostanie na zawsze jego słodką tajemnicą, a to co powie graczom – to już zależeć będzie wyłącznie od niego. Nie śmiem twierdzić, że każdy okłamuje swoich graczy, ale warto się zastanowić, czy wasze sumienie jest czyste i nigdy nie „oszukiwaliście na kościach” podczas rozgrywki.
Po tym przydługim wstępie przejdźmy do konkretów. Dlaczego MG rzuca w sekrecie?
Najprostszą odpowiedzią jest – aby zachować kontrolę nad przebiegiem rozgrywki. Dzięki takiemu małemu ustrojstwu jak GM screen jest on w stanie dowolnie interpretować to co wypadło na jago kościach. Po co w takim razie w ogóle rzucać? Tylko po to aby budować iluzję „żyjącego” świata, który rządzi sie swoimi zasadami?Aby stworzyć iluzje zagrożenia, a następnie nie przejmować się konsekwencjami czynów w świecie gry, ponieważ zawsze można okłamać graczy co do wyniku, a gra potoczy się dalej. Aby powiedzieć im że mimo śmiertelnych obrażeń, które właśnie właśnie zadał im czarny rycerz (i które oczywiście wypadły na kostkach za zasłonką), przeżyli – ignorując wynik na kościach? To pierwszy krok, niezwykle łatwy do usprawiedliwienia - przecież nie zabije postaci gracza z powodu takiego głupstwa! Jasne, fajna wymówka (przecież to nie ty zabijasz, tylko zabija NPC, mechanika, lub cokolwiek by to nie było – to czysta konsekwencja podjętej w czasie gry decyzji), tylko później jeżeli tego gracza będziesz chcieć ukatrupić a kości powiedzą co innego, to śmiem wątpić czy będziesz się tak bardzo przejmować drogi mistrzu tym co na nich wypadło...
W końcu takie postępowanie doprowadzi do tego, że MG będzie uważał siebie za ostateczną wyrocznię – i „dla dobra” graczy / drużyny / scenariusza / fabuły (niepotrzebne skreślić) zacznie samemu interpretować rzuty według własnego widzimisię. W takim momencie mechanika, staje się niepotrzebnym ciężarem (ale przecież trzeba jej używać – gracze muszą mieć jakiś punkt zaczepienia w grze), kości – niuansem (szczególnie jeżeli toczą sie za zasłonką) a gracze i tak przeżyją albo i nie zależnie od woli MG, a nie tych głupich kości, które niby mają być takie sprawiedliwe a wszystko co robią – to utrudniają żywot Mistrzowi Gry.
Więc jak będzie to będzie drodzy Mistrzowie – rzucamy przed czy za zasłonką?
PS. Zapomniałem wspomnieć o jeszcze jednym minusie zasłonek MG - obrazku na nich przedstawianych - który po n-tej sesji po prostu irytuje. Po dziś dzień nie mogę wybazać z pamięci szarżującego okra na dziku - napatrzyłem się na niego przez niezliczone godziny spędzone nad Warhemmerem, ąz mnie ciarki po plechach przechodzą na wspomnienie tej ilustracji...
Ps2. Wpis ilustruje "fotka" "B.A." Felton'a zaiinteresowani wiedzą o co chodzi, mniej zorientowani mogą użyć wikipedii.